Adam Kilian, Lilla Weneda

Adam Kilian [1923–2016], Lilla Weneda, 1966, spektakl teatralny, reż. Henryk Ryl, Teatr Lalek Arlekin w Łodzi

Adam Kilian, Lilla Weneda

data publikacji: 24.01.2021
tekst: Jędrzej Janicki, Wioletta Kazimierska-Jerzyk

Przynajmniej jedno z artystycznych dokonań autora tego plakatu doskonale znają wszyscy, którzy w latach 1962–1973 o godzinie 19:20 zasiadali przed telewizorem i z wypiekami na twarzach czekali na emisję kolejnego odcinka pierwszej polskiej dobranocki pt. Jacek i Agatka.

znaczek pocztowy pacynki

Il. 1. Znaczek wyemitowany przez Pocztę Polską 30.08.1975 roku w związku popularyzacją społecznej idei
budowy Pomnika-Szpitala Centrum Zdrowia Dziecka, seria o numerach katalogowych 2245-2248,
zob. Katalog znaczków pocztowych, fot. WKJ (zbiory własne)


Tak, tak, dwie sympatyczne pacynki, którym w zabawny sposób głosu użyczyła aktorka Zofia Raciborska, zaprojektował właśnie Adam Kilian. Ta, w gruncie rzeczy, trochę nużąca i nachalnie moralizatorska bajka Wandy Chotomskiej stała się jednak swego rodzaju symbolem „dziecięcej rozrywki” tamtych czasów, a dzięki dwóm twarzyczkom namalowanym na kulkach z toczonego drewna bukowego sam Kilian przetrwał w pamięci kolejnych pokoleń1.

 

Il. 2. Dobranocka Jacek i Agatka, Telewizja Polska, 1962–1973, scenariusz Wanda Chotomska, scenografia Adam Kilian


Nie ulega wątpliwości, że Kilian to jeden z najważniejszych autorów, kierujących swe prace do dzieci – zarówno jako scenograf spektakli i filmów animowanych, projektant postaci i kostiumów oraz ilustrator. Dobitnie podkreślają to najnowsze publikacje poświęcone właśnie twórcom ilustracji książkowej. Wiele dzieł tego artysty wyróżnia szczególne przenikanie się, a czasem inwersja różnych światów: rzeczywistego i bajkowego, dorosłego i dziecięcego, poważnego i zabawnego. Jak zauważa Anita Wincencjusz-Patyna, Kilian „swoich bohaterów w ilustracjach książkowych kształtował na podobieństwo lalek teatralnych, a światu przedstawionemu nadawał niejako w naturalny sposób charakter scenografii”2. Z kolei – jak opisuje Barbara Gawryluk – jego dom był zarazem pracownią, i to zupełnie otwartą dla dzieci, teatr zaś był dla całej rodziny drugim domem3. Z pokolenia na pokolenie żyło się tam teatrem i sztukami plastycznymi. Ogromny wpływ na rozwój drogi twórczej artysty miała jego matka – Janina Kilian-Stanisławska, która wyróżniała się nieprzeciętną biografią. Przed wojną zajmowała się teorią i krytyką sztuki, pisząc m.in. dla lwowskiego pisma „Świat Kobiecy”, a później dla miesięcznika „Teatr”. Okres swojej późniejszej aktywności twórczej poświeciła na rozwój teatru lalek w Polsce4.  Drugą osobą, która istotnie oddziałała na Kiliana był malarz i logik Leon Chwistek. To właśnie on podtrzymał w młodym artyście zaszczepioną przez matkę miłość do sztuki dziecięcej i zorganizował pierwszą wystawę jego prac5. Sam Kilian zilustrował ponad pięćdziesiąt książek dla dzieci, a w 1956 roku stworzył, być może bardziej kojarzone z jego nazwiskiem niż Jacek i Agatka, świetne, ascetyczno-ludowe (co wydaje się nie do pogodzenia) ilustracje do książki Pyza na polskich dróżkach Hanny Januszewskiej.

Życie bywa jednak przewrotne, bo opisywany plakat z estetyką dziecięcą akurat prawie nic wspólnego nie ma… Promuje bowiem spektakl Lilla Weneda wystawiany przez Teatr Lalek Arlekin w Łodzi, który swoją premierę miał 2 grudnia 1966 roku. Niby teatr lalek, a jednak jest to spektakl dla dorosłych – nie pierwszy jednak i nie ostatni w Arlekinie. Henryk Ryl, reżyser dzieła i ówczesny kierownik artystyczny teatru, Lillę Wenedę postrzegał jako przestrogę przypominającą o potwornej historii II Wojny Światowej. Jak pisał, „nie wolno nam tych czasów zapomnieć – choćby dlatego aby już nigdy nie powtórzyły się w życiu. Niech przejdą do legendy okrutnej, krwi pełnej, ale już odległej i bezpowrotnej”6. Ryl doświadczenia wojenne starał się więc zakląć w legendę metaforycznie opowiedzianą tym właśnie spektaklem, opierającym się na utworze Juliusza Słowackiego. Dla Kiliana była to pierwsza z dziewięciu scenografii wykonanych dla Arlekina.

Historia to mroczna i okupiona cierpieniem, więc nic dziwnego, że plakat utrzymany jest w podobnej atmosferze. Głównym motywem kompozycji jest przedstawienie harfy, w które wpisana jest tajemnicza postać. Jest nią zapewne król Wenedów Derwid – uwięziony i płaczący krwawymi łzami. Rozpacz bohatera i dramat jego ludu odbijają się w przeraźliwie smutnych oczach, które tak sugestywnie uchwycił Kilian w konwencji surowej drzeworytniczej techniki. To, że figura ta niejako „uwięziona” jest w harfie nie odnosi się tylko do Derwida, ale również do tytułowej bohaterki. Instrument zaś stał się w utworze Słowackiego jednoczesnym symbolem nadziei na ocalenie, jak i samego zgubienia. Autor nie epatuje jednak nadmiernie środkami artystycznego wyrazu (do czego nie brakuje powodów w utworze Słowackiego). Jest stonowany i precyzyjny. Podobną stylistykę wykonaną w technice drzeworytu lub nią tylko inspirowaną zastosował Kilian w wielu projektach książek (m.in. Legenda o Liczyrzepie, Pieśń Swantibora, czy arcydzielnie wydana, miniaturowa Dawna Polska w anegdocie Marii i Władysława Tomkiewiczów), umiejętnie dostosowując ją jednak do charakteru danego utworu.  Brutalne dopełnienie plakatu stanowi krwawo-czerwona plama z prawej strony u dołu, na tle której znalazły się podstawowe informacje o spektaklu. Domyślać tylko się możemy, na ile faktycznie zamiarem Kiliana było to, by zarys tej plamy przypominał swoim konturem powojenne terytorium Polski…

 

czarno biała ilustracja


Il. 3. Maria i Władysław Tomkiewiczowie, Dawna Polska w anegdocie,
ilustrował Adam Kilian, Wiedza Powszechna, Warszawa 1973, s. 112 i następne


Joanna Kilian, córka artysty, wspomina, że „jego [A. Kiliana – J. J.] pracownia w domu przypominała trochę gabinet dziwów”7. I sam ten plakat też trochę taki jest. Jeśli jednak zajrzymy do książki programowej oraz folderu, to zobaczymy inne drzeworyty przedstawiające postacie i rekwizyty ze spektaklu, w tym śliczną Lillę Wenedę, której figurka ujęta jest w bordiurę z włosów do samej ziemi8. Zaskoczy nas pomysłowość w przetwarzaniu motywów i technik ludowych, dzięki której przestawienia te zyskują nowocześnie dekoracyjny charakter. Oczywiście Kilian bardzo daleko odchodzi od świętujących wówczas swoje triumfy założeń propagowanych przez admiratorów Polskiej Szkoły Plakatu. Jeśli jednak zwrócimy uwagę na swobodę kreski, na ornament, który nie poddaje się rygorystycznemu rytmowi i na różne sposoby ucieczki od realizmu, to zauważymy, że Kilian podobnie zabiega o swoją twórczą autonomię.­


1 Barbara Gawryluk, Radość tworzenia. Adam Kilian, w: tejże, Ilustratorki i ilustratorzy. Motylki z okładki i smoki bez wąsów, Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2019, s. 239.
2 Anita Wincencjusz-Patyna, Teatralia, w: Admirałowie wyobraźni. 100 lat polskiej ilustracji dla dzieci, red. Anita Wincencjusz-Patyna Wydawnictwo Dwie Siostry, Warszawa 2020, s. 382.
3 Barbara Gawryluk, Radość tworzenia…, s. 243–244.
4 Zob. biogram Janiny Kilian-Stanisławskiej: http://www.encyklopediateatru.pl/autorzy/4543/janina-kilian-stanislawska.
5 Wystawa ta miała miejsce w latach trzydziestych XX w.,Barbara Gawryluk, Radość tworzenia…, s. 242.
6 Henryk Ryl, Krok naprzód, w: Lilla Weneda [książka programowa spektaklu], Państwowy Teatr Lalek „Arlekin” Łódź 1966, strony nienumerowane.
7 Barbara Gawryluk, Radość tworzenia…, s. 244.
8 Lilla Weneda [książka programowa spektaklu oraz folder], Państwowy Teatr Lalek „Arlekin” Łódź 1966, całą książkę i folder spektaklu można zobaczyć tutaj: https://e-teatr.pl/files/programy/51179/lilla_weneda_teatr_arlekin_lodz_1966.pdf.